List od Rokiego.
Cześć to ja – Roki. Tak teraz pisze się moje imię i mnie to nie przeszkadza.
Od 11 dni jestem w nowym domku, mam nowych opiekunów: Grażynę i Zbyszka.
Grażyna jest od jedzonka (pyszne i codziennie 2 x !) i pieszczotek, a Zbyszek od wyjścia na ogród i spacerów ( nie mogę zapomnieć, że nauczyłem się chodzenia na smyczy) .
Jest tutaj gdzie biegać : duży plac przed domem ( widzę kto chodzi i ma już kilkoro przyjaciół „zza płotu” ) duuuży ogród, gdzie uwielbiam biegać za piłką i patykiem, a najlepiej tarzać się w śniegu. Jest cudnie! Ile tu zapachów i nowych, różnych rzeczy ! Jest też oczko wodne, gdzie próbowałem już wejść, ale nie wolno.
W domku mam duże, wygodne posłanie, ale lubię też leżeć na ciepłej podłodze i obserwować co się dzieje. Tyle tu miejsca ! Mam też miskę ze świeżą wodą, a jak wracam z wieczornego spaceru – dostaję smaczka na zęby.
Dostałem także zabawki, ale nie wiem jeszcze co z nimi robić i uczę się tego. Tak jak wielu innych rzeczy. Mam swoją prywatną trenerkę Panią Edytkę, która pokazała mi kilka podstawowych rzeczy : przychodzenie na komendę, zostawania w miejscu i jeszcze takie tam. Mam zadaną pracę domową : wszystko ćwiczyć. Nie zawsze mi wychodzi, ale dostaję pyszne smaczki, więc się staram. Na następnej lekcji będą nowe „sprawności”.
Byłem też u Pana Boli Łapki ( weterynarza ), który mnie zbadał, pobrał krew do badania i zaszczepił na wściekliznę i inne paskudztwa. Badanie krwi pokazało, że jestem zdrowy, ale mam jeszcze jakieś robaczki i dostanę na to lek. Mam też lek na sierść. I mam chipa . Muszę też ćwiczyć tylne łapy, bo w kojcu nie mogłem biegać i moje mięśnie są słabsze. Ale to da się jeszcze „naprawić”.
W domu są dwa koty : Mania i Filip. Mieszkają tu prawie 12 lat. Nasze pierwsze spotkanie nie było najlepsze, ale uczymy się żyć ze sobą. Może nie będziemy się kochać, ale szanować swoje miejsce w domu.
Tak więc : lubię swój nowy dom. Grażyna i Zbyszek też mnie chyba polubili. Myślę, że będę tutaj szczęśliwy.
Dziękuję Pani Bernadetcie i Pani Sylwii za szansę na lepsze psie życie.
I jeszcze jedno: Misio , Sami – znam Wasze historie i życzę Wam powrotu do zdrowia i znalezienia ciepłego, dobrego domu. Dobrzy, kochani ludzie : wesprzyjcie leczenie tych psów ( lub innych, których historie znajdziecie ). To dla nich szansa na lepsze życie .
Liże Was wszystkich w oba policzki i merdam dla Was ogonem.
Roki
Poprzedni wpis:
Rocky, około 3-letni labrador do adopcji – nieaktualne