Lucky i Luna.
Lucky dzielnie zniósł drogę z Kalisza do Brzeźna. W końcu to niewiele ponad 50 km. Cała drogę był grzeczny, dopiero przed samym Koninem próbował przedostać się z tylnego siedzenia do przodu. Ale robił to naprawdę z klasą, grzecznie i używał swojej „tajnej broni” a mianowicie kładł głowę na moim ramieniu i delikatnie lizał po uchu. Chcąc nie chcąc musiałem zjechać na pobocze i odpiąć Go z pasa zabezpieczającego. Od razu usadowił się na przednim siedzeniu.
Dotarliśmy na miejsce. Pierwsze zapoznanie z Lunką odbyło się poza domem, na neutralnym gruncie. No i tu zaskoczenie, nasza kochana Lunka, Ta która jest słodka, kochana, uległa – od razu pokazała Luckiemu gdzie jest Jego miejsce w hierarchii i kto tu rządzi. Wskoczyła na Niego i próbowała kopulacji wydając z siebie dźwięki podobne do warczenia. Lucky grzecznie skapitulował a Lunka pozostała na „tronie Królowej”. W domu dogadują się świetnie. Nie było już tego typu akcji. Lunka okazała się być jednak straszną zazdrośnicą. Odbierała Luckiemu wszystkie zabawki którymi On próbował się bawić i ktokolwiek chciał Go pogłaskać, przytulić, musiał liczyć się z takim „atakiem” zazdrości. Po kilku godzinach takie zachowanie całkowicie ustało. Zaczęły chodzić za sobą, obwąchiwać, a nawet bawić w przeciąganie sznura.
Lucky jest cudownym psem który ponad wszystko ceni sobie człowieka. Na jego widok, wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Jest psem zrównoważonym i wyciszonym, nie absorbuje swoim zachowaniem. To w domu. Sprawa zupełnie inaczej wygląda na dworze. Lucky z emocji bardzo ciągnie, jakby chciał wszystko i wszystkich obwąchać. Jednak takie zachowanie wynika chyba z tego, że Jego spacery były zawsze krótkie. Ale popracujemy nad tym. Tu na wsi będzie miał dużo możliwości by zażywać ruchu.
Jest w tej chwili godzina 02:30 i oba pieski śpią ze mną w salonie na narożniku. Lucky długo nie mógł sobie znaleźć odpowiedniego miejsca, a Luna kontrolowała Jego poczynania i nie odstępowała Go na krok. W końcu oba padły. I całe szczęście. Mam taką cichą nadzieje źe do rana prześpią spokojnie.
W najbliższych dniach planujemy wizytę u weterynarza w celu zbadania ogólnego stanu zdrowia oraz umówimy się na zabieg kastracji.
Zabrałem Lucky-ego z zamiarem na DT, ale po pierwszym dniu u nas, widzę że DT to była tylko wymówka by Go do nas przywieźć. Lucky zostanie u nas nas stałe. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Ten wspaniały pies zasługuje na to by Go kochać całym sercem i choć w niewielkim i niedoskonałym stopniu odwzajemnić Jego uczucia i przywiązanie. Wiem, po jednym dniu nie można mówić o przywiązaniu, ale On jest niesamowity. Wszyscy czują że to, co okazuje nam Lucky, jak na nas patrzy, jak słucha, jest niczym innym jak Miłością i bezgranicznym zaufaniem.
To takie „kilka” zdań. Na gorąco.
A my uczymy się życia z dwoma psami…. i zapowiada się że będzie baaaardzo ciekawie.
Pozdrawiamy wszystkich, poprzednich Właścicieli Lucky-ego a szczególnie Koordynatorów z labradory.org. To dzięki Wam i waszemu zaangażowaniu wiele wspaniałych psów znajduje swój dom.
Poprzedni wpis:
To kochane psisko jeszcze nie wie, że wali mu się świat 🙁
To bardza emocjonalna i piękna relacja. My też (choć w trochę innym ukladzie) uczymy się być w powiększony składzie. Właściwie już się „naumieliśmy”. Gabi i Gaja nie potrafią bez siebie żyć. To niesamowite relacje. Teraz to dwa ciałka i jeden kłębek ?
Pięknie razem wyglądają:) Gratuluję szybkiej decyzji:) Powodzenia Lucky miejmy nadzieję że już teraz zostaniesz z czlowiekami na zawsze.
Mam bardzo podobnego psa do Luckyego. Też pochodzi z okolic Kalisza, miejscowości Garki dokładnie. Może to rodzinka?
Niestety nie wiem skąd pochodzi piesek.