Wyadoptowana. Pierwsze wieści z domu tymczasowego…
Sunia przyjechała do mnie wczoraj. Wychudzona, żebra i kości pokryte skórą. Niesamowita ilość pcheł, a w oczach ogromne przerażenie ?
autentycznie się rozpłakałam jak ją zobaczyłam u siebie w domu. Każda próba zbliżenia się do niej, wyciągnięcia ręki a nawet jakiś głośny dźwięk powodowały, że się kuliła i uciekała w panice w kąt, pod stół. Bardzo ją ktoś skrzywdził ?
Ale jest bardzo pojętna, już zrozumiała że na kocyku będzie wygodnie spać, załatwia się na spacerze, a smaczki są pyszne i warto wyjść po nie ze swojej kryjówki ?
Dziś już jest ciut mniej wycofana, kilka razy podeszła merdając ogonem, wtulając głowę domagała się pieszczot ?
Na pewno dużo czasu zajmie zanim zrozumie, że człowiek nie oznacza tylko ból i strach…
Dziękujemy Pani Kasi z Warszawy za przyjęcie kolejnej biedy pod swój dach.
Nie wydajemy psów do budy lub do kojca.
Prześliczna, z całego serca życzę jej cudownego domku pełnego miłości ?
Biedna chudzinka☹ ale i tak śliczna ? A teraz będzie jej tylko lepiej ?