List od Holly
Cześć Wszystkim.
Wcale życie psa nie jest takie różowe…. Dokładnie na drugi tydzień pobytu w moim nowym domu dopadł mnie atak tej paskudnej sponydlozy. Po prostu tak strasznie bolały mnie plecy, że nie mogłam chodzić i musiałam wyczołgiwać się z mojego łóżeczka. Moja Pani strasznie się denerwowała i przeżywała całą tą sytuację, nawet Pan miał nos spuszczony na kwintę. Dobrze, że ten pan doktor ortopeda dał mi lekarstwa przeciwbólowe (tak na wszelki wypadek). A tak a`propos wizyta wcale nie była taka straszna, pan doktor mnie oglądnął i powiedział, że mam się całkiem dobrze. To było w sobotę, a w niedzielę to już był prawdziwy armagedon nie chciałam iść na spacer i tylko wyszłam na najbliższy trawnik. Ciągle dzwonił telefon mojej Pani, albo ona gdzieś dzwoniła i prowadziła dyskusje i narady co zrobić. W końcu zadzwoniła do pana doktora i poprosiła o wizytę domową dla mnie. Cierpliwie czekałam na pana doktora, a tu zamiast niego przyjechała Paulina strasznie się ucieszyłam i nawet udało mi się chwile stać na własnych nogach. Długie oczekiwanie na wizytę pana doktora spędziłam na mizianiu i masowaniu mojego grzbietu przytulając się do Pauliny. Nagle zadzwonił telefon i zrobiło się małe zamieszanie. Moja Pani chciała gdzieś wyjść, ale została ze mną w domu, a Paulina poszła i przyprowadziła pana doktora. Jak ja się ucieszyłam, że w końcu pan doktor przyjechał. Zostałam zbadana i dostałam trzy zastrzyki, z których jeden był bardzo bolesny ale bardzo dzielnie go zniosłam. Dostałam również do zażywania tabletki i w poniedziałek po południu już wybrałam się na spacer. Codziennie łykam pigułki, które bardzo mi pomagają i powodują że czuje się już całkiem dobrze. Wracam do zdrowia. Chodzę na spacery, a nawet próbuje troszkę biegać. Teraz jesteśmy na etapie kończenia kuracji tabletkami i zobaczmy czy ta paskudna choroba da o sobie jeszcze znać. Ale przecież szkoda czasu na chorowanie, gdy się tyle dzieje ciekawych rzeczy. Ponieważ już się czuję lepiej poznałam nowych człowieków: syna mojej Pani z rodziną. A w wtorek odwiedziła mnie Paulina z Anną i przywiozły ze sobą beagelkę Kropkę. Fajnie mieć psią kuzynkę. Najpierw poszłyśmy razem do domu i tam udało się nam wyłudzić trochę psich smakołyków, było mizianie i zabawa piłką. A potem czekała mnie duża niespodzianka. Razem z moimi człowiekami i Kropką poszłyśmy na spacer na duże zielone łąki. Ale tam było fajnie, dużo różnych ciekawych zapachów, odgłosów ptaków i zielonej przestrzeni. Trochę sobie poszalałam i wróciłam zmęczona do domu. Wiecie co jest śmiesznego beagle kopią duże i głębokie dziury, mnie to jakoś nie bardzo bawiło, patrzyłam z niedowierzaniem co robi Kropka. Po powrocie do domu zjadłam swój posiłek i asystowałam Panu przy kolacji a potem zmęczona poszłam spać. Trzymajcie za mnie kciuki, żeby mój kręgosłup wreszcie wyzdrowiał, zapraszam Wszystkich do oglądnięcia moich zdjęć (aha zobaczycie wreszcie moją Panią ).
Pozdrawiam Holly.
Poprzednie wpisy:
Holly – gwiazdka z nieba
Holly – zobaczcie jaka jestem piękna – nieaktualne
Przesliczne. Trzymaj sie Holly Bedzie dobrze Twoje Czlowieki cie kochaja, a to juz prawie caly sukces. Mialas szczescie dziewczyno. Nie kazdemu psu tak sie w zyciu uda. <3