Jest domek tymczasowy na 2 tygodnie.
Uaktualnienie:
Sonia ma jutro zabieg udało się???? Mamy domek na dwa tygodnie przez ten czas będziemy szukać miejsca docelowego.
Nie myślałam że stanę kiedykolwiek przed takim wyborem a w sumie nie tylko ja a całe nasze stowarzyszenie NOE…
Dom albo śmierć!!!! Tak dokładnie taki mamy wybór!!! Sunia odebrana interwencyjnie z domu w którym przeszła piekło niestety ma bardzo chory pęcherz za chwilę wkleję dokładny opis lekarza. Jedyną nadzieją jest wszycie cewnika ale musi być w domku w warunkach schroniskowych jest to niemożliwe a pozostawienie jej w takim stanie to skazanie jej na dalsze cierpienia. Jestem rozbita totalnie?zwłaszcza gdy patrzę na tą bidulkę jak radosna sobie biega i jak mamy ją zabić?????!!!!! Wiem że to graniczy z cudem a czasu mamy mało bo jutro na 10tą jest planowany zabieg ale tylko wtedy gdy znajdziemy dom…?Nawet płatny dt,zapewnię wszystko co potrzeba!!!!!
Facebook: Apel rozpaczy. Sonia – żyć albo nie żyć…
Kontakt: 600 181 007
Ogłoszenie grzecznościowe.
Dlaczego brak informacji gdzie to jest?To bardzo ważne.Chodzi o mozliwość ew dojazdu.
Wystarczy wejść w cały post gdzie jest link do schroniska
No teraz wiem-w schronisku w Nowogródku…daleko.Sądziłam ,że forum ma zasięg ogólnopolski i zbiera adopcje z różnych miejsc.Pozdrawiam.
Proszę zauważyć, pisze „Ogłoszenie Grzecznościowe”. Nie zawsze jesteśmy w stanie śledzić i kontaktować ze wszystkimi ogłoszeniodawcami, aby odpowiadać na pytania.
Przygarne Sonię do rehabilitacji jesli w sobotnie popołudnie da sie go przywieżć do Olsztyna
Boże biedna sunia…Ludzie o wielkich sercach wierzę że pomożecie!!Nie dajmy jej umrzeć.Musi być dobrze
brak odpowiedzi,obydwa nr telefonu milczą ,brak opisu lekarskiego=widać nie takie pilne
Opis lekarski jest, telefony dzwonią non stop a po 21 mamy tez prawo odpocząć. Pozdrawiam
Rozumiem, że skoro tel. dzwonią to sprawa domu tymczasowego do rehabilitacji jest sprawą załatwioną skoro po 21.00 nikt nie odbiera? Czytając ogłoszenie osobiście zaangażowałam się w poszukiwanie osób na wielu możliwych grupach i po znajomych..bo czas na znalezienie nowego domu krótki…1 dzień. Wiele osób postąpiło podobnie. Jeżeli cos sie zmieniło ogłoszenie powinno zostać zmienione tak aby nie stracić potencjalnego domu dla psa.
Mnie już głowa spuchła od myślenia o tej Soni,ale brakuje informacji precyzyjnych i szczegółowych-są zaganiani….ale też lekko aroganccy niestety.
Bajkowe listy -miło się czyta,ale przy psach problematycznych(20 kalekich..)-trzeba dobrze znać szczegóły ,podjąć nieimpulsywną decyzję.Żeby pies nie wędrował,nie cierpiał.Nie musi spać w łożku ani być” synkiem”.Ani jeść drogiej gotowej karmy(40proc mięsa nie tylko 25 proc:)))-gdy mu się gotuje codziennie mięso i nie choruje-nie wymaga weta zbyt często i nie jest to w sumie drogie.Osądzacie po pozorach:)Pozdrawiam.Aaaa-pies nie wymaga profesjonalisty-można go nauczyć spokojnie samemu podstawowych zachowań.Pozdrawiam.
Odpocząć? Z całym szacunkiem, ale skoro jest taka sytuacja i jest ktoś kto chce pomóc psu to się nie odpoczywa tylko działa. I naprawdę aż mnie zmrozilo od tej odpowiedzi. Pozdrawiam
Mam ponad 20 psów kalekich pod swoją opieką no ale faktycznie nie powinnam odpoczywać:) fajnie tak sobie poklikać co? Z pewnością od osoby z takim tokiem myślenia pomocy bym nie przyjeła. Pozdrawiam
Z wielkim szacunkiem dla Pani pracy,proszę o śledzenie pytań i wpisów przez kogoś-to nasza forma porozumiewania.Zapytałam,czy Soni stan niefunkcjonowania wypróżnień jest nieodwracalny,czy wynika z wyniszczenia,wychudzenia tylko,czy uszkodzenia kregosłupa?
Czy wyniszczenie ze stanu neurologicznego?Jak to rokuje?
Znalazłam na innej stronie,ok,przepraszam.Jaka jest szansa na przywrócenie funkcji ?Jeśli uszkodzony rdzeń kr i żadna-piesek musi być na zewnątrz domu z powodu zapachów i wycieku kału na zawsze-nawet jesli nie cierpi fizycznie bo podgoimy rany skóry i zrobimy bezbolesny odpływ moczu i opanujemy infekcje pęcherza lekami..Co dalej,zimą?Pogorszenie ran i zakażenia.Decyzja odroczona i przerzucona na kogos innego.Czy JEST szansa poprawy???Chętnie przyjęłabym sunię ,leczyła…ale za nic nie chcę podejmować takiej decyzji kiedy się pokochamy.Pozdrawiam labkowiczów śpiących z nimi w łóżku:) z sugestią że dystonia może być wrodzona….
Nikogo nie mamy na własność – bliscy odchodzą, dzieci wyfruwają z gniazda. Kochamy i … cierpimy, ale na tym polega życie. Chyba Mickiewicz pisał,że „nie ma miłości bez cierpienia” (Dziady,cz.III.) Gdy musiałam uśpić mojego labka,po 7 latach (od szczeniaka) bardzo cierpiałam.
Dzisiaj dziękuję Bogu za te 7 lat. Nieważne ile
będzie żyła, lecz ważne że ostatnie lata dożyje
w domu pełnym Miłości … Warto, zawsze warto.
Oczywiście,że warto ,ale bez dodatkowego niepotrzebnego cierpienia.
My ludzie musimy cierpieć do końca,natomiast nasi czworonożni Przyjaciele nie muszą cierpieć do końca – TO Ich przywilej, wielki przywilej.
Inną kwestią jest Nasze ogromne cierpienie,gdy odchodzą….gdy to właśnie my musimy podejmować jakże trudne,ale najwłaściwsze decyzje w danym momencie……
Pozdrawiam
Witam, Pani Romo, nie, niefajnie jest tak sobie poklikac, tylko, powiadam, az mnie zmrozilo. To Pani decyzja iloma biedami się Pani zajmuje, więc bez sensu taka, nazwijmy to, opryskliwosc. Pozdrawiam i życzę sukcesów.
Po prostu ratujmy psa. Kochani, na tym się skupmy.
Wszystkich wrażliwych – pozdrawiam serdecznie 🙂