Wyadoptowana. Sunia aktualnie przebywa w klinice, jest chora na babeszjozę i do tego w ciąży…
Mufinka błąkała się w małym miasteczku na terenie ruin starej cementowni. Brudna, z bardzo dużym brzuchem i wyciągniętymi sutkami, rodziła zapewne już nie raz. Osłabiona, głodna i spragniona, chodziła bardzo powoli. Udało jej się w końcu trafić na dobrego człowieka, który ją dokarmił i napoił. Jeszcze inna kochająca zwierzęta osoba zawiozła sunię do kliniki. Wniesiona do samochodu na rękach, w trakcie jazdy przeczołgała się na przednie siedzenie – zwinęła w kłębuszek i lizała panią po ręce.
W klinice bez problemu pozwoliła się sobą zająć – zbadać uszy, podać zastrzyki i kroplówkę. Wykryto babeszjozę… Do tego dochodzi zaawansowana ciąża.
Niestety po wyjściu z kliniki sunia nie ma się gdzie podziać. W takim stanie będzie potrzebować domu, w którym ktoś otoczy ją opieką, a może nawet zaadoptuje.
Wskazany jest dom bez innych zwierząt, aby sunia mogła wypocząć i dojść do pełni zdrowia.
Zapewniamy karmę i zwrot za konieczną opiekę weterynaryjną.
Nie wydajemy psów do budy lub do kojca.
☎ 608 391 927 (Ryszard), 607 492 249 (Martyna), 509 267 878 (Monika),
✉ adopcje@labradory.org
Pomagamy w znalezieniu domu.
Taka jestem brudna i zmęczona:
Ktoś się mną zaopiekował i zabrał z tych ruin:
W klinice mi się podobało, nie się nie bałam:
Jestem wdzięczna za zaopiekowanie się mną:
Tylko co dalej…
Jest piękna, ma cudne spojrzenie…Mam bardzo tolerancyjną, grzeczną, czułą suczkę, ciekawe jak Mufinka by się zachowała w stosunku do Niej…
Panie Danielu proszę o kontakt 608 391 927
Panie Danielu, jest Pan Wielki. Jeśli może Pan zaopiekować się sunią, dołożę jakieś grosiki na jej utrzymanie przez fundację. Sama nie mogę jej przyjąć bo mam już dwa adopciaki ale serce mi pękło.