Jak dla mnie labrador jest wart co najmniej 40%. Zresztą może być i 70% i 95%…
Tylko jak znam życie i kosmate ludzkie myśli, te akurat wartości procentowe skojarzą się z postacią płynną, a nie o takową mi tu chodziło. Wypić zdrowie labradora można zawsze, pod warunkiem, że ma się 18 lat co najmniej, a kluczyki do auta oddało się komuś innemu.
O co więc chodzi z tymi procentami, jeśli nie o promile? Ni mniej ni więcej tylko o podatki. Fundacja Przyjaciele Czterech Łap stanowi organizację pożytku publicznego, posiadającą swój numer KRS. Fundacja ta realizuje tzw. PROJEKT LABRADORY, w ramach którego można potrzebującym labradorom oddać 1% swojego podatku. Można, czy trzeba?
Trudno mi odpowiedzieć na takie pytanie, bo jestem nieobiektywna. Labradory są dla mnie wyjątkowymi psami, gdybym tylko mogła, każdemu dałabym miejsce w moim domu, solidarnie dzieląc się z Nimi wszystkim co mam. Ta rasa po raz pierwszy wlizała się w moje życie 22 lata temu, z biegiem czasu zajmując coraz więcej miejsca w moim sercu. Ich wiecznie uśmiechnięte mordki, łobuzerski błysk w brunatnych ślepiach, merdające energicznie ogony i mięciutkie, kłapciaste uszy rozczulają mnie ogromnie. Ich miłość do dzieci (zwłaszcza moich własnych), do ludzi i świata wzbudza mój podziw – ja tak nie potrafię i trochę Im tego zazdroszczę. Ich wielkie łapy, zostawiające z uporem maniaka błotniste ślady na świeżo umytej podłodze, nie budzą może we mnie jakiejś wybitnej czułości, ani zachwytu, ale stanowią naturalny element codziennego życia. Ich biszkoptowe, czekoladowe i czarne kudełki znajdowane wszędzie, od kanapki z serem począwszy, poprzez pościel i narzutę kanapy, aż do kłujących igieł w świeżo upranych skarpetkach, są po prostu swoistym elementem dekoracji mieszkania, nie zaś powodem do rozpaczy.
Napisałam „gdybym mogła…”. Niestety, nie mogę. Bycie żoną, matką, na wpół bezrobotną nauczycielką i właścicielką dwóch labiszonów to, oprócz przyjemności, miłości i szczęścia, również ogrom obowiązków. Mimo szeroko rozreklamowanego równouprawnienia, mój ukochany mąż gotować nie potrafi, pranie wiesza tak nierówno, że mi żołądek o zęby stuka, a spacer z psami polega na wypuszczeniu ich do ogródka. Gdybym miała dwójkę dzieci (w tym, podkreślam(!), energiczny dwulatek i wymagająca dziewięciolatka) oraz więcej niż dwa psy, moja doba musiałaby trwać co najmniej 48 godzin, a mój mąż musiałby dokonać napadu na bank. Mało realne, prawda?
Ponura rzeczywistość pokazuje, że większość ludzi nie może sobie pozwolić nawet na dwa, a co mówić na trzy labradory. A potrzebusiów – labusiów jest bardzo wiele – chore, skrzywdzone przez człowieka, cierpiące i bojące się własnego cienia. Na pokładzie labradorów.org płynie zwykle co najmniej kilkanaście (a bywa, że więcej) wymagających pomocy psów. Pomocy przede wszystkim finansowej – bo weterynarze nie leczą za darmo, bo hoteliki dla zwierząt kosztują, bo konsultacje z behawiorystą, czy innym psim specjalistą to fura kasy, bo trzeba pokryć koszty utrzymania psa w Domu Tymczasowym – wydatków jest mnóstwo.
Miesięczny koszt utrzymania jednego labradora, to około 200 – 300 złotych, pod warunkiem, że nic nieprzewidzianego się nie wydarzy – psiak nie zachoruje, nie trzeba będzie zwiększyć ilości podawanej karmy, nie wypadnie nam niespodziewany wyjazd, albo cyklinowanie podlanego przez pieska parkietu.
Psiaki forumowe zazwyczaj wymagają intensywnego leczenia, sterylizacji/kastracji, specjalistycznej karmy oraz nauki czystości w domu. To z miejsca podwyższa koszty Ich utrzymania i wolontariusze organizacji, mimo najlepszych chęci i niejednokrotnie własnych nakładów finansowych, sami nie dają rady zapewnić funduszy.
Jeden procent podatku to nie zawsze jest wysoka kwota. U jednych będzie to 20 złotych, u innych 7, a u jeszcze innych 140. Dla potrzebujących labradorów liczy się KAŻDA ZŁOTÓWKA. Liczy się serce Ludzi, którzy tę złotówkę chcą oddać. Liczy się to, że chcą.
Nikt nie musi oddawać owego jednego procenta. Być może ktoś woli oddać potrzebującym chorym dzieciom, za co też należy mu się wdzięczność. Potrzebujących jest wielu, nie tylko labradory, nie tylko psy, nie tylko zwierzęta. Każdy z nas – podatników ma swoje indywidualne przemyślenia i osobiste sympatie.
Moją sympatią są właśnie labki. Moim jednym procentem mogę odwdzięczyć się tym Człowiekom, którzy kiedyś oddali swój 1%, by pomóc wyleczyć szyję mojego Czedara. I jeżeli ten mój 1% pomoże uratować jakąś inną psią bidę z okowów ludzkiej bezmyślności i podłości, ułatwić Jej znalezienie Nowego Domu i zapewnić w życiu Nowy Start – to właśnie dlatego go oddam. Bo dobro zawsze wraca. Do mnie wróciło w biszkoptowej postaci kochającego szczekacza, domowego pieska, który swoje 45 kilogramów wagi z radością uwali na moich kolanach, dopraszając się drapania za uchem.
autor. E. Frankiewicz
Do końca kwietnia 2018 roku będzie możliwość przekazania 1%
na PROJEKT LABRADORY
Fundacja Przyjaciele Czterech Łap
Numer KRS 0000319906
Cel szczegółowy: „Labradory„
DZIĘKUJEMY W IMIENIU WSZYSTKICH NASZYCH POTRZEBUSIÓW
Poszło procencik.
bardzo dziękujemy ❤