Pierwszy – nie pokochali mnie…
Pierwszy – nie pokochali mnie. W drugim – Pani Magda – zapewniła mi najlepszą opiekę, jaką mogła, nauczyła kilku sztuczek, pokochała mnie. Niestety los sprawił, że nie mogła się mną opiekować.
Teraz mam trzeci dom! I jak to mówią: do trzech razy sztuka! Przeprowadziłem się spod Warszawy na wieś na Śląsk. Chyba wolę mieszkać na wsi… mam duży dom z ogrodem. W tym domu oprócz ludzi, przywitały mnie inne zwierzaki. Mój kumpel Proton (jest ode mnie starszy o około rok, on też jako szczeniak nie był chciany przez pierwszych opiekunów i trafił do schroniska; jednak już od roku mieszka z obecnymi ludźmi i jest mu dobrze). Z Protonem biegamy po domu, skaczemy po kanapie, a najbardziej szalejemy na trawie w ogrodzie. Jak się zmęczymy, to śpimy na kanapie w salonie – zajmujemy ją całą i już nikogo nie wpuszczamy. Obok kanapy jest kaloryfer, na którym wygrzewa się kotka Morfina – ona jest przywódczynią naszej szóstki. Oprócz niej w domu mieszkają jeszcze trzy koty: Neska (mała, drobna i nieco grubawa – taka śmieszna), rudobiały Hrabia oraz najmłodszy z nich – kilkumiesięczny Kitten. Wszyscy – no może poza Kittenem – zostali uratowani, im też się nie wiodło przez kilka lat, a potem trafili do kochającej koty pani Zofii, która przygarniała bezdomne koty i stworzyła im dom tymczasowy. Potem trafili, tak jak ja – do naszych ludzi.
Mieszkam tu dopiero trzeci dzień, jechałem pociągiem (strasznie się bałem: szczególnie ruchomych schodów w Warszawie, a do pociągu… to musieli mnie wnieść), ale jakoś poszło. Potem autem i w nocy w środę przyjechaliśmy do nowego domu. Proton na początku bał się i szczerzył zęby, ale już mu raczej przeszło, bo dzieli się swoimi zabawkami.
Wczoraj byliśmy z Protonem (ma tak na imię, bo jest bardzo żywiołowy) i z ludźmi na spacerze po polach i lasach… ale wróciliśmy brudni i szczęśliwi.
Nie mam czasu za dużo opowiadać, bo jestem strasznie zajęty – zapoznaję się z kotami, biegam po podwórku, no i jem na wyścigi – zawsze wygrywam!
Ten dom, to będzie już mój, na zawsze – już mnie pokochali, a ja ich. Lecę, bo Proton szczeka, pewnie ktoś przechodzi ulicą. Biegnę bawić się z nim – jest mniejszy, ale fajnie się skacze mu na plecy, potem on mnie… i tak w kółko.
Poprzedni wpis:
Bruno: 8-miesięczny labcio potrzebuje swojego przewodnika po życiu…
Szukam labradora masci czarnej max 8 miesiecznego mieszkamy na wsi kiedys mielismy takiego wiec szukam takiego samego bo to opiekun do dzieci. Moj nr 519892992
Super wiadomość. Szczęścia dla Bruno i nowej rodzinki????
Niech Ci się szczęści, Bruno. Ciesz swoich Opiekunów oraz psich i kocich kumpli.