17 lat razem z labradorem

Labrador Cejron

Kochane długowieczne staruszki ❤

Cudowny pies, cudowna rodzina, warto poznać ich historię.

Witam

Jakiś czas temu rozmawialiśmy o moim piesku Cejronie, obiecałam, że napiszę coś o jego życiu, niestety zdjęcia z dzieciństwa przepadły wraz z laptopem ale z późniejszych lat się zachowały (załączam w osobnym mailu). Cejron wiódł z nami wspaniałe i szczęśliwe życie, a my byliśmy szczęśliwi i dumni, że go mamy. Piesek był z nami od ok 3 mies życia,
kupiony w „hodowli” na Kaszubach. Urodził się 7 marca 2001r. imię pozostawiliśmy takie jak miał w metryce – Cejron.

Wiadomo, jako dzieciak sporo łobuzował, kradł różne rzeczy i chował w swoim posłaniu, nie raz ganiałam za nim wzdłuż Wisły, miał swoje fobie – nie lubił łazienki i kąpieli w wannie, po schodach chodził wyłącznie przy ścianie a wychodzenie na balkon kończyło się wystawianiem przednich łap i wyciąganiem szyi niczym żyrafa:)
Były też sytuacje niebezpieczne, kiedy to najadł się trucizny na mrówki lub gdy pogryzł jego i mnie dalmatyńczyk (do ostatnich dni nie cierpiał wszystkiego co łaciate :))

Do 5-go roku życia był szalonym beztroskim dzieciuchem taplającym się w każdej napotkanej kałuży, wariującym z piłką, szalejącym z innymi psami. Towarzyszył nam na wycieczkach rowerowych gdzie dystans 6-7 km nie robił na nim większego wrażenia, spędzał z nami czas na działce, dokazywał z dzieciakami, pływał, świetnie grał w piłkę nożną 😉 uwielbiał „panierować” się w piachu i kochał śnieg…
Około 10 roku życia pojawiła się jak to u labków często bywa, alergia ale pomijając standardowe sensacje z uszami pies był zdrowy jak rydz!
Niestety zaczęła nadchodzić starość, w wieku ok 14 lat pojawiła się niedoczynność tarczycy oraz po ok roku porażenie nerwu twarzowego i guzy w jądrach. Psie ciałko zaczęło pokrywać się brodawkami. Już nie był tak sprawny i szybki jak kiedyś, z szalonego świruska stał się poważnym, zrównoważonym starszym panem. Postanowiliśmy zastosować kastrację farmakologiczną aby zapobiec rozprzestrzenieniu się zmian z jąder i była to dobra decyzja! Po 15 roku życia Cejronek przestał nas słyszeć, ale nie stanowiło to żadnego problemu, znaliśmy się jak łyse konie więc porozumiewaliśmy się bez słów. Zaczęły się też problemy z chodzeniem, cóż całe życie na 2 piętrze bez windy swoje robi… Kupiliśmy mocne szelki żeby chłopakowi pomagać, stosowaliśmy różne suplementy na stawy, zmieniliśmy karmę, troszkę dziadka odchudziliśmy, wszystko żeby było mu łatwiej i lżej.

Radził sobie całkiem nieźle, zawsze miał świetną kondycję, pomijając dwukrotną babeszjozę, nigdy nie chorował, był wybiegany, umięśniony, wytrwały! Jego stan zaczął się mocno pogarszać jak miał ok 16,5 roku, pojawiły się problemy ze wstawaniem, spacery były już tylko koniecznością a nie przyjemnością, zaczął załatwiać się w domu, całkowicie stracił apetyt, nie był już tak radosny jak kiedyś, nie przychodził na pieszczoty 🙁 Weterynarz wprowadził sterydy, niestety nie zadziałały…

Spacery ograniczyliśmy do 2 wyjść, rano i wieczorem, na noc ubieraliśmy naszego dziadka w pieluszkę żeby „w razie w” nie czuł się niekomfortowo, karmiliśmy z ręki, wstawaliśmy po kilka razy w nocy żeby podstawić mu miskę z wodą, rozmasować łapki, przełożyć na drugi bok, pomóc pospacerować po mieszkaniu. Podświadomie wiedzieliśmy, że nadchodzi najgorsze, że trzeba będzie podjąć najcięższą decyzję w życiu.

Po 4 miesiącach walki pojawiły się zmiany neurologiczne, widzieliśmy w jego oczach, że jest już nieobecny, tak jakby nie rozumiał co się dzieje, gdzie jest… Nie mogliśmy dłużej zwlekać z decyzją, nie chcieliśmy żeby cierpiał.

Pożegnaliśmy Cejrona 19.12.2017 r.

Był cudownym, niepowtarzalnym, mądrym i kochanym członkiem naszej rodziny. Zawsze będziemy Cię kochać Cejronku i nigdy o Tobie nie zapomnimy!!!

7 marca Cejron skończyłby 17 lat!

Pozdrawiam
Monika

Chętnie opublikujemy historię innych długowiecznych labradorów. Zapraszamy do kontaktu: adopcje@labradory.org .608 391 927

Życzymy wszystkim właścicielom labradorów aby ich pociechy dożyły w zdrowiu co najmniej takiego wieku.

Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron Labrador Cejron

8 thoughts on “17 lat razem z labradorem”

  1. Łzy stają w oczach. Widząc Cejrona poczułam olbrzymi ścisk w sercu. 12 lutego 2017 pożegnaliśmy się z naszym ukochanym czarnym labradorem, który był z nami prawie 14 lat. Jako prawie rocznego psa wzięliśmy go z krakowskiego schroniska i odtąd byliśmy nierozłączni. On beze mnie nie funkcjonował a ja bez niego. Minęło tyle czasu, adoptowaliśmy następnego labradora ale rana w sercu po Plastrze wciąż tak samo boli. Współczuję bardzo. Niestety wiemy jak to jest po tylu latach stracić najlepszego przyjaciela .

    1. Pani Aniu, a może napisze Pani kilka zdań o waszym wspólnym życiu, tak jak ja o Cejronie? Nie jest to łatwe bo uśmiechałam się i płakałam na zmianę, ale 14 lat to piękny wiek i każdy chętnie poczyta. Prosze napisać do Ryszarda na adres adopcje@labradory.org i oczywiście zdjęcia mile widziane.
      Pozdrawiam serdecznie!

  2. Pani Moniko, wiem, jak czuje się ktoś, kto stracił Przyjaciela, kto musiał podjąć tę trudną decyzję. Wiem, jak to jest, gdy się widzi, że gaśnie ta iskierka nadziei … Pozostają łzy, ból, który długo nie mija i … wspomnienia. Niby niewiele, ale jednak wiele…
    Cejron miał wspaniałą Rodzinę, kochał i byl kochany. To uczucie pozwoli Państwu przeżyć te trudne dni, miesiące, …
    On już gania za Tęczowym Mostem.

  3. Bardzo Państwu współczuje. Rozumie co przechodzicie i co jeszcze przed Wami.
    20-12-2018r. pożegnałem swojego przyjaciela. Mój Urwis miał 11 lat. Był niespotykanie mądrym , bezgranicznie przywiązanym do mnie i mojej rodziny labkiem. Do samego końca – nic nie zdradzało tego co musiało nastąpić. Wszystko rozegrało się w dziewięć dni. Dziewięć dni przepłakanych przez dorosłego zdruzgotanego beznadzieją sytuacji faceta. Decyzja , którą musiałem podjąć , była najcięższą w moim życiu. Do tej pory rana się nie zabliźniła.
    Już nigdy więcej nie chciał bym czegoś takiego przezywać. Wiem że czas leczy rany. Wiem , że mój Urwis biega gdzieś za tęczowym mostem z innymi psiakami i wierzę , że kiedyś go spotkam po tamtej stronie. Jednak mnie , potrzeba chyba więcej czasu , bym przestał się obwiniać , przestał cierpieć.
    Przeżyliście Państwo szmat czasu ze swoim przyjacielem . Był Waszym członkiem rodziny. Życzę by udało Wam się szybciej niż mnie , móc dojść do siebie. Tak by wspominać same przyjemne chwile i radość jaką dała Wam,
    możliwość goszczenia w domu , bezgranicznie i bezwarunkowo , kochającej Was istoty.

  4. Prawie 17 lat z labradorem można śmiało nazwać rekordem. ❤
    Jednak nie o rekordy chodzi,lecz nasze współistnienie i przeżywanie na codzień każdego etapu rozwoju naszego czworonoga.
    Nam było dane przeżyć z naszym biszkoptem Aronem prawie 14 lat…
    Byliśmy bardzo szczęśliwi z naszym siersciuchem, wiemy ze On z nami też.
    Jednak przychodzi taki dzień kiedy trzeba podjąć tę trudną,bolesną ale zarazem odpowiedzialną decyzję…
    Dla nas sobota 12.11.2016 była najgorszym dniem w naszym dotychczasowym życiu…
    Nigdy nie zapomnę, nigdy nie przestanę kochać,zawsze będę wspominać czule i ciepło naszego labusia.
    Życzę, aby pozytywne wspomnienia dały Państwu wiele sił do przejścia przez ten trudny okres…

    1. Zachęcam do opisania waszych wspólnych lat z Aronem. Chętnie poznam waszą historię, 14 lat to również piękny wiek! Proszę napisać do Ryszarda na adopcje@labradory.org
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za słowa otuchy!

  5. Ból po stracie kochanego psiego przyjaciela nie mija. Mój wspaniały przyjaciel odszedł już prawie dwa lata temu, a ja coraz bardziej tęsknie i płacze. Trzynaście lat życia z nim było wspaniałe. Był ze mną cały czas od siódmego tygodnia życia i wszędzie go ze sobą zabierałam. Miałam dla niego specjalne auto, z wielkim matracem i miska z woda, które kochał. Razem wybraliśmy dom na wsi z dostępem do jeziora, bo uwielbiał pływać. Tam spędzał swoje wszystkie wakacje, a ja razem z nim. Wszystko było dla niego, ale miał w swoich genach cechy dobrego wychowania, jakby wiedział co wypada, a co nie i niewykorzystywal bezstresowego wychowania jedynaka. Niczego nie trzeba było go uczyć. Ja tylko z nim rozmawiałam, a on wszystko rozumiał. Całe życie dbałam o jego stawy, bo
    był dużym psem, ale niestety jego serce utrudniało mu coraz bardziej poruszanie się aż do tego ostatniego momentu, kiedy po powrocie z ogrodu, położył się przy mnie i odszedł w jednej sekundzie. Wszystko w domu zostało: jego łóżko, kosz z zabawkami, obroże a w aucie dalej wożę miskę na wodę i smycz, z nadzieja ze kiedyś na mojej drodze spotkam podobnego labka, któremu będę mogła pomoc.
    Pod koniec jego życia moje stawy zaczęły chorować i nie jestem w stanie świadomie zdecydować się na nowego przyjaciela, ale rozglądam się bardzo jeżdżąc jego autem. Może kiedyś ……

Skomentuj Monika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *